Sezon steelheadowy w pełni, a ja siedzę w domu. Niby codziennie się zbieram na wyjazd, ale coś tam wypadnie i z rybek nici. Dzisiaj postanowiłem, że jadę i nie ma dyskusji.
Rano jestem nad Root River. Ja chyba jestem uzależniony od tej rzeki.
Woda już niska, a wędkarzy nie ma. Czyżby i ryb nie było. Nie jest tak źle. Pierwsze branie wygrywa pstrąg. Potem ja wyjmuję 64 cm szczupłą kolorową samiczkę.
Po kilkunastu minutach znowu ryba i tym razem w barwie godowej 62 cm samiec . Pewnie chwilowo „oderwałem” go od płci pięknej.
Jak widać biorą nie tylko ryby, ale i kamienie.
Teraz trafia się mniejszy o innej barwie pod 60 cm kolejny samczyk.
Mam tez brania zakończone moją klęska, ale najbardziej mi szkoda ok.80 cm srebrnej torpedy. Miałem ja kilka minut na kiju, ale zwyciężyła.
Biorą często i mogę sobie pozwolić na robienie zdjęć w czasie holu.
I znowu bardzo kolorowy samczyk.
Potem dwa równiutko po 55 cm, ale drobnicy przecież zdjęć nie robimy.
Trafia się jedyny powyżej 70 cm samiec, ale fotogeniczny to on nie jest.
Wygląda jak wyjęty po uśmierceniu z reklamówki. Zaręczam, że był żywy i dopiero co opuścił wodę.
Widać, że musiał nieźle szorować po kamieniach, aby dotrzeć w górę rzeki.
I jeszcze 65 cm samiec.
W sumie wyjmuję 8 sztuk i przed południem opuszczam łowisko. Dzisiaj brały na zieloną ikrę brzany i pijawkę seledynowo-pomarańczową.
Jadę zobaczyć na umiejscowiony nad rzeka punkt pobierania ikry od ryb (pisałem, o tym także już kiedyś).
Widać w basenach,
że steelheady masowo wchodzą w pułapkę, bo co chwilę jakiś wskakuje przez „wąskie gardło” ( niestety światło odbijało się od szyb i słabo to widać, ale poprzednie zdjęcie daje też wyobrażenie).
Odnowiono także tablice instruktażowe.
W momencie pobierania ikry i wypuszczania ryb wyżej każdy może obejrzeć sobie ten proces ( informacja o terminie pobierania ikry jest ogłaszana z ok.2 tyg. wyprzedzeniem).
Jak widać już raz w tym roku było to przeprowadzane.
Teraz kilka dni "wolnego" i kolejny wyjazd.