TEMAT: Tragedia w Warcie

Krzychu Ś napisał:

Tzw. "oficjele" milczą (nawiasem mówiąc nie bardzo wiem, od kogo oczekujesz publicznych wypowiedzi na ten temat na obecnym etapie sprawy) z dwojakiego rodzaju przyczyn. Po pierwsze, publiczne przesądzanie o czyjejś odpowiedzialności bez jej wykazania w postępowaniu administracyjnym czy karnym (zależnie od tego, jakie jest w tej sprawie prowadzone) może być nieco ryzykowne dla autora tego rodzaju wypowiedzi. Natomiast po drugie, raczej nie przysłużyłoby się do skutecznego zbierania dowodów świadczących przeciwko sprawcy zanieczyszczenia rzeki, a z tego co się orientuję, sprawa znajduje się obecnie na etapie gromadzenia materiału dowodowego.

Natomiast co do tekstu na epoznan.pl, to jeśli z jakiegokolwiek powodu sprawstwo nie zostanie udowodnione spółce wskazanej w tym artykule, będzie ona mogła puścić dziennikarzynę z torbami. Zresztą o poziomie wiedzy autora tekstu, nie tylko na temat obowiązującego prawa, ale i okoliczności tej sprawy świadczy to, że według niego ewentualne odszkodowanie za powstałe szkody w środowisku wodnym powinno wpłynąć do kasy miasta Poznania i zostać przeznaczone na remont nabrzeża i przekopywanie koryta rzeki

Prawie wszystko wiadomo.
wiadomosci.wp.pl/kat,1019407,title,Udalo...61602,wiadomosc.html

Tu może nawet i więcej...

www.gloswielkopolski.pl/artykul/9073118,...nej-z-firm,id,t.html

ale... czekać trzeba.

Kolejna tragedia tym razem na dopływie Warty rz. Główna w Poznaniu
wiadomosci.onet.pl/poznan/kolejne-zatruc...-rzece-glowna/31xtlr

Ok 2 tygodni temu w miejscowości Borek widziałem kilka martwych leszczy. Czy to możliwe żeby zaistniała sytuacja miała powiązanie z zatruciem w okolicy poznania?

Niewykluczone, że zdarzenia te były ze sobą związane, pomimo odstępu czasowego między nimi - zatrucie w Poznaniu miało miejsce w ostatni weekend października, a ty widziałeś padłe ryby ok. dwóch tygodni temu. Ale może ryby te padły gdzieś na odcinku powyżej i zalegały martwe na dnie albo w rzecznych zakolach lub przybrzeżnych roślinach i spłynęły w dół rzeki dopiero po pewnym czasie. Pozostaje mieć nadzieję, że trucizna szybko rozłożyła się w wodzie i nie zatruła całego odcinka Warty od Poznania aż do ujścia w Kostrzynie, albo chociaż jej stężenie spadło na tyle, aby już więcej nie szkodzić organizmom wodnym.

A w ogóle to co się ostatnio dzieje na Warcie w okolicach Borka? Są jakieś oznaki aktywności drapieżników?

Na warcie słabo, dużo lepsze wyniki odnoszę łowiąc na jeziorze.

WŚ 12/2015, artykuł "ostatni krzyk bolenia" strona 6.

Marek Szymański pisze " ... jak mi powiedział w rozmowie telefonicznej prezes Okręgu Poznańskiego Jerzy Musiał, są niewielkie szanse, by ustalić sprawdzę zatrucia. A sprawca wiedział co robi. Ryby zatruto w nocy z piątku na sobotę. To dobry czas, by upłynnić coś niepotrzebnego. Służby rozpoczynają weekend i trzeba poważnej katastrofy, by zmusić urzędników do pracy, a jeśli nawet to dopiero w dzień. A rzeka cały czas płynie i do rana woda jest czysta."

Poszedłem godzinę temu po fajki do sklepu, kolejka była, to WŚ kupiłem. Czytam i jakby mnie ktoś w pysk dał.

Powiem tak. Moje i nie tylko moje starania o cokolwiek w tej sprawie także dziś, acz przed zakupem ww. periodyka, spełzły na niczym. O szczegółach pisał nie będę, bo mnie krew kurwa zalała. Nie mogę niestety napisać więcej.

Szacunkowo padło 20-30 ton ryb!!!!, a nasze PZW "chwali" sprawcę za sprawność działania. NIe nie nie nie nie, ja mam dość. Mam absolutnie dość.

Witam,to wielka szkoda dla nas wszystkich wedkarzy. I chociaz czas mija i woda uplynie to w naszych sercach pozostaje zal ze mozna tak latwo i bezkarnie zniszczyc to daje nam radosc a przede wszystkim daje zycie nam i naszym pokoleniom. Czy taki gnojek nie zdaje sobie sprawy ze trujac wode truje siebie i swoich bliskich? Mysle ze latwo mozna stwierdzic co to za trucizna majac martwe ryby i kto ja produkuje albo uzywa. Tylko kogo oprocz nas wedkarzy to obchodzi , myslicie ze bedzie sie chcialo jakiemus urzednikowi wyjsc za biurka zeby sie tym zajac? Popatrzcie na inne sprawy ktore wymagaja pracy poza biurem, trwaja latami. Mysle ze skonczy sie na tym co zrobi pzw i ewentualnej pomocy wedkarzy przy probie odtworzenia poglowia ryb poprzez zarybienie. Szkoda tylko ze taka bezkarnosc daje przyklad innym sukinsynom i pewnie zdarzy sie to jeszcze nieraz , chyba ze ktoregos dnia zabraknie czystej wody do zycia i w koncu ludzie nabiora rozum ze nie tedy droga .Pozdrawiam J

W mojej okolicy niewielka rzeczka jest zatruwana systematycznie przez odpady z rzezni i masarni, wielokrotnie to bylo zglaszane przez wedkarzy do wladz zwiazku. Woda smierdzi jak gnojowka i ma paskudny czerwony kolor i zyja w niej pewnie najpaskudniejsze bakterie. Zeby skonczyc te lamenty wedkarskie urzad miasta wprowadzil na tej rzecce zakaz wedkowania i tak rozwiazal problem ktory nas martwil.Mozna? Tylko co dalej?