TEMAT: Wykładnia prawna

thornghost napisał:
Tylko trzeba mieć wkład własny i mieć z czego wyłożyć. A potem przejść biurokrację związaną z roliczeniem projektu.

W WFOŚiGW ludziom brakuje jeszcze odrboinę dobrej woli w pomocy przy inwestycjach i po 9 przełazanych połączeniach "bo ja się tym nie zajmuję" trafiłem z powrotem do pierwszej rozmówczyni, która po informacje odesłała mnie "do internetu", ale może brakuje mi samozaparcia i szybko się zniechęcam.

Tu jedna uwaga, to nie aktyw społeczny powinien inicjować i realizować takie prośrodowiskowe inwestycje tylko ludzie którzy pracują w RZGW, ZMiUW!!!

My powinniśmy jako NGOsy zająć się pogadankami z młodzieżą, organizowaniem dni czystej rzeki, jakimś sprzątaniem, budową wiaty itp. A czym się zajmujemy to widać po profilach naszych organizacji.

Szalony kraj.

pozdro

tak w większości masz rację. Niemniej można również na zasadzie partnerstwa np. z wwf polska, klub gaja itp. organizacjom. To tylko taka mała podpowiedź, ale rzeczywiście jak się samemu chce to biurokracja jest okrutna...

a jeszcze jedno-teraz starają się jeszcze bardziej utrudnić wszelkie działania bo inwestycje na środowisko są refundowane w 85%, a nie jak wcześniej w 100%. niemniej w pewnych działaniach jeszcze mozna uzyskać 100% na zasadzie zaliczkowania, jednak tu też pojawia się problem bo trzeba mieć zastaw w postaci środków trwałych.

teraz żartuję!!!!!!!!!!
to satyra - nie groźby karalne

czytam i myślę, że pozostaje porwać właścicielom budowli bez przepławek członka rodziny.

a poważnie, chyba zatrudnię radcę prawnego na stałą pensję albo umowę o dzieło żeby opracował pakiet wstępnych pism i opracował procedurę z terminami uzyskiwania odpowiedzi.

macias

jeszcze jest inny plan-czy istnieje w pobliżu duża przetwórnia lub inna firma stanowiąca potencjalne zagrożenie dla rzeki i całego ekosystemu, która najlepiej już była ma tapecie przez jakieś złe funkcjonowanie? jeśli tak zwracacie się o dotację na rzecz ochrony środowiska przez w/w i wówczas stanowi to tzw. "dupochron" dla wspomnianego truciciela, że przecież chroni środowisko i dla Was źródło finansowania. Niemniej trochę powiało hipokryzją, ale czasem cel uświęca środki (popatrzcie na wszystkie firmy związane z przemysłem paliwowym...)

Sprawa jest banalna,

gdybym był pracownikiem Starostwa Powiatowego wydawałbym każdemu uzytkownikowi piętrzenia pozwolenie wodnoprawne pod warunkiem wybudowania przepławki.

(Pytanie jak długo taki gość jak ja by popracował w Wydziale Środowiska z takim proekologicznym nastawieniem )

Aktualne pozwolenia cofnąłbym na podstawie groźby nieosiągnięcia dobrego stanu środowiska w myśl Prawa Wodnego i Ramowej Dyrektywy Wodnej.

Chcecie piętrzyć, korzystać - musicie zbudować przepławki. Proste. Tak na to spojrzy każdy rozsądny, myślący zdrowo, matematycznie biały człowiek.

Ale urzędnik myśli tak. Po co mi problemy, nie będę cofał pozwolenia ani wydawał go pod warunkiem, bo ten prywaciarz weźmie prawnika i mnie będą nękać pismami, a ja zamiast spokoju i porannej kawy przy Wyborczej będę musiał pracować. A potem jeszcze mnie opierdzieli Starosta, że zniechęcam wyborców, może nawet zwolni.

Urzędnik to jest takie zwierzę, które uciekając w dziczy przed drapieżnikiem zawsze wybierze drogę bez krzaków, zawad, najlepiej z górki. Po co się wpisnać, przedzierać przez krzaki i ryzykować pożarcie? No po co?

Przykład patologii - Lębork, woj. Pomorskie Polska.

Użytkownik piętrzenia w związku z rażącym naruszeniem pozwolenia WP udokumentowanym przez członków TPRŁ otrzymał zamiast decyzji o cofnięciu pozwolenia obowiązek wybudowania przepławki do końca 2013 roku, wnioskuje pod koniec roku 2013 o wydłużenie terminu wykonania przepławki do końca 2025 roku. Dobre co?

Zrobił się lekki kwas, bo obowiązku nie spełnił, poszły pisma, z wnioskiem się wycofał, ale starostwo wydłużyło termin wykonania przepławki do końca 2015 roku. Przepławka w bólu, ale powstaje.
Czy tak powinno być? Cwaniactwo, brak poszanowania dla prawa, dla środowiska, dla społeczeństwa, bo jeden prywaciarz uzurpuje sobie prawo do bycia jedynym dysponentem rzeki i jej dóbr.

Marcin
Popłakałem sie ze śmiechu
PS : czy dzis jest pełnia ?
Co pacjent dzis przychodzi to większy świr , a ja przeciez nie jestem psychiatra

ciekawe czemu do 2025 - pewnie mu się dzierżawa kończy...i tego właśnie nie rozumiem - pan na włościach bo i w kontakcie z lokalną władzą, a tu rybkę podrzuci pani w sekretariacie...nie twierdze też, że hodowcy mają lekkie życie, natomiast niedługo nie będą na czym mieli prowadzić tuczu. Przepławka sama w sobie sprawy nie załatwi, bowiem zostanie zaburzony naturalny bieg rzeki a nanos gromadzić będzie się powyżej. Jednak z dwojga złego....

Dobre dobre, gabinet usług dentystyczno - psychiatrycznych Drosd & CO.

Jakby co możesz mie nająć na asystenta ds. kontaktu z "trudnymi klientami".

Oj paron, w naszej spółce nie znamy pojecia "trudny klient", zapraszamy na fotel.