TEMAT: Punkt odłowu troci na Drwęcy

Nie mieszjacie proszę faktów o ile nie macie o nich wiedzy. W przypadku zwierząt, ryb etc.,takimi sprawami zajmuje się służba weterynaryjna, a nie Sanepid.Bardzo proszę o podawanie pewnych informacji.

Nadzór weterynaryjny w tej kwestii jest iluzją.... w kraju mamy kilku lekarzy z tej branży mających jakieś "pojęcie o rybach".... opierają się na opiniach/publikacjach/, jak myślicie czyich...
To zamknięty krąg......
Na marginesie, tak mi się przypomniał raport z kontroli NIK w kwestii norek.... wyszło tam, że niektórzy weterynarze potrafią się klonować i być na raz w wielu miejscach.....
Papier przyjmie wszystko....

Tusza sprawionej trotki zdecydowanie towar spożywczy,nadal pod kontrolą weterynarza?chyba jeśli chodzi o pasożyty...

Sanepid jak najbardziej zajmuje się takimi sprawami. Jednak cały pic polega na tym aby pokazać opinii publicznej co tam się dzieje. Jak przyjedzie reporter z TV, nakręci cały ten syf i warunki w jakich to się odbywa to sanepid będzie miał "nóż na gardle" i wówczas być może kontrola przyniesie jakiś efekt. Z tego co wiem to sanepid może nawet zamknąć taki punkt. Nękać, nękać i jeszcze raz prześladować. Do znudzenia.
Jako TPRD musicie bardziej udzielać się medialnie, nawiązać stałą współpracę z dziennikarzami z lokalnych mediów. To na serio daje duże efekty. Mam wrażenie, że wówczas różne służby działają jakby bardziej ochoczo.

Dominik, w tamtym roku dzwoniłem do sanepidu. Ja na prawdę potrafię gadać i wiem co mówić. Odesłali mnie do weterynarii, a tam siedzą kumple prezia.

I w sumie w sanepidzie mieli rację, oni się tym nie zajmują, wystarczy przeczytać wstęp do Ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Zgodnie z nią, możesz złożyć zawiadomienie o uchybieniach z Art 1 pkt 2) tej ustawy czyli higieny w zakładach pracy i podesłać zdjęcia pakamery bez bieżącej wody w której urzęduje rybak. W efekcie powinni zamknąć stanowisko pracy, co też jest niegłupie.


Natomiast powalczyć można na poziomie weternarza. I tu już pełna przesłanka, żeby na podstawie zdjęć które Robert zrobił w zeszłym roku złożyć zawiadomienie na podstawie Art 3 pkt 1 Ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej do wojewódzkiego lekarza weterynarii o tym, że na punkcie odłowu jest rozpiździaj i ogólnie pojęty syf. Z tym, że w rozdzielniku trzeba podać do wiadomości Głównego Lekarza Weterynarii, bo inaczej sprawie ukręcą łeb. Równolegle napisać pismo do GLW, żeby na podstawie Art 13 pkt 1 objął sprawę osobistym nadzorem i poinformował o jej finale. To działa, sprawdzałem

Jak widać możliwości jest sporo.

Ostatnio jeszcze mi świta, żeby uzupełnić skargę do SKO z tego przepisu:

Art. 79 KPA. § 1. Strona powinna być zawiadomiona o miejscu i terminie przeprowadzenia dowodu ze świadków, biegłych lub oględzin przynajmniej na siedem dni przed terminem.

§ 2. Strona ma prawo brać udział w przeprowadzeniu dowodu, może zadawać pytania świadkom, biegłym i stronom oraz składać wyjaśnienia.

O ile mi wiadomo takiego dowodu nie było, natomiast w pismach Marszałka przewija się sformułowanie "biegli". Tylko nie wiem gdzie oni biegli.

Tusze są przeznaczone na handel czyli w punkcie odłowu przeprowadzana jest produkcja, przechowywanie i sprzedaż żywności. A do kontroli takich miejsc Sanepid upoważnia art.4 ust 1 punkt 3 i 3a w/w ustawy.
Na codzień pracuję w branży gastro więc wiem jakie warunki muszą być spełnione do produkcji i przechowywania żywności. Warunki w jakich oprawiane są ryby to jakiś skandal. To jest wogóle nie wyobrażalne żeby tak wyglądało miejsce w którym przetwarza się żywność. Pomijając z tego co wcześniej przeczytałem brak bieżącej wody i chłodni/lodówek co w przypadku takich zakładów jest absolutnie obligatoryjnym warunkiem. Santepid musi przyjąć zgłoszenie, przyjadą panie z patyczkami, pomiziają nimi stół z wyżej załączonego obrazka, w laboratorium z pewnością wyhodują jakąś cholerę i wówczas zastosowanie będzie miał art 27w/w ustawy.
Dla niezorientowanych jak rygorystyczne są przepisy powiem tyle, że np do krojenia warzyw, pieczywa, ryb i mięsa na kuchni muszą być do tego celu oddzielne deski. W oknach zawieszone siatki przeciw insektom. Szczerze powiem że niekiedy te przepisy są wręcz absurdalne. A co jest na załączonych fotografiach? Uwalony stół "pod chmurką", w koło porozwalane jakieś liście, patyki i flaki, a nad tym całym bajzlem zapewne tumany much i innych robali. Krótko mówiąc syf, kiła i mogiła. Wyślijcie te fotki do sanepidu i opiszcie w jakich to warunkach wprowadzane są tusze ryb do obrotu. Gwarantuję, że z marszu będą musieli zamknąć ten punkt.

No właściwie jakby się na ten stół za przeproszeniem zesrać to by nie było specjalnej różnicy.

I chyba masz rację. Powinni zamknąć ten stół ofiarny, a sprawców wsadzić.

Może wtedy będzie normalnie.

To nie jest produkcja, a ubój więc weteryniarz, który powinien zamknąć taki punkt, nakładając wysokie kary.

Jeśli okręg nie będzie mógł sprzedawać w takich warunkach tusz ryb to: albo będą musieli zmodernizować stanowisko pracy na co będzie potrzeba czasu albo będą bardziej chętni do przeprowadzenia tarła na żywej. Ewentualnie będą sprzedawać na czarno, wtedy z pewnością chętnie zajmie się nimi US. Tak jak pisałem. Trzeba ich gnębić z każdej możliwej strony. Bo po dobroci nie da rady.

Ja nadal twierdzę, że prócz uboju przeprowadzana jest produkcja, przechowywanie i zapewne sprzedaż. I nie wierzę, że uboju czegokolwiek przeznaczonego do konsumpcji można dokonywać w takich warunkach.