TEMAT: PZW Słupsk-opinie

Rzeczywiście zgadzam się z Wami należy Pana Prezesa, a także członków prezydium zarządu oraz dyrektora biura okręgu który otrzymuje pensję z naszych składek przez cały czas motywować i stymulować do dalszego działania. Tylko wówczas doczekamy się podobnej sensacji na skalę światową za którą uznać należy fakt, że Pan Prezes ,,ciągnięty za uszy” przez kluby, towarzystwa przyjaciół rzek i pospolite ruszenie internautów zebrał się był w sobie i odważył się wyrazić sprzeciw przeciwko dewastacji Słupi. Pewnie RZGW w Gdańsku po tym jakże niespodziewanym i doniosłym wydarzeniu zatrzęsła się ze zdziwienia w posadach . Czy wy Panowie faktycznie jesteście aż tak naiwni i ślepi? Nie dostrzegacie oczywistych faktów takich jak to, że rzeki Okręgu PZW Słupsk świecą pustkami po długoletnich rządach Pana Prezesa a on sam jak i większość zarządu nie mają żadnego, powtarzam żadnego pomysłu jak to zmienić i dalej konserwują archaiczny model wędkarstwa który w sporej części do takiego opłakanego stanu rzeczy doprowadził. Teraz jak rozumiem mamy się podniecać tym, że PZW po protestach wędkarzy prawie wypychany przez nich na siłę w końcu zdecydował się zająć pozytywne stanowisko w omawianej sprawie. Yes, yes, yes! Widzę, że zdecydowanie zbyt przedwczesna radość wielu z Was sprawia, że zaczynacie mieć problemy z trzeźwą oceną sytuacji. A ta niestety jest taka, że gdyby nie praca którą za ZO PZW Słupsk wykonały do tej pory towarzystwa przyjaciół rzek, kluby i internauci wysyłający protest do właściwych instytucji, to Pan Prezes dalej by się planowanej wycince drzew tylko przyglądał, pilnował 40 % zacienienia rzeki i nawet nie przyszło by mu do głowy zaprotestować.

Taką samą kapitulancką postawą jak Pan Prezes przesiąkniętych jest wielu wpatrzonych w niego wędkarzy znad Słupi. Powiem wprost: Panowie na miejscu niektórych z Was chyba zapadłbym się ze wstydu pod ziemię gdyby w obronie mojej rzeki pisma (w zasadzie za Was) pisały i wysyłały stowarzyszenia oraz pojedynczy wędkarze prawie w ogóle z nią (w przeciwieństwie do Was) nie związani, którzy sami z braku waszego zainteresowania postanowili całą akcję rozpocząć i ją koordynować.

Ale może się mylę. Niech wobec tego Pan Prezes opublikuje na stronie PZW Słupsk protokół ze spotkania które odbyło dnia 14.02.2012r. Gdańsku dotyczącego planowanej wycinki drzew i krzaków nad Słupią , a w którym uczestniczyli przedstawiciele PZW Słupsk i RZGW Gdańsk. Chętnie poczytam jakie stanowisko Okręg zajął w tej sprawie. Niewykluczone przecież, że jego (nasi) przedstawiciele udali się na spotkanie doskonale przygotowani merytorycznie do dyskusji, przedstawili szereg argumentów i zaprotestowali przeciwko planowanej wycince lub obwarowali ewentualną zgodę uwagami oraz zastrzeżeniami ujętymi w w/w protokole. Pozdrawiam.

Pan Prezes jest DZIAŁACZEM,a nie wędkarzem.Czy ktoś widział Go z wędką nad Słupią?

Żeby nie było...wciąż uważam ,ze zarząd PZW Słupsk to porażka i to bez dwóch zdań.Co do protokołu z dnia 14 luty 2012r ze spotkania RZGW z zainteresowanymi podmiotami ,łącznie z PZW Słupsk,to wszyscy jednomyślnie zaakceptowali projekt wycinki.W rozmowie telefonicznej RZGW wyraził wielkie zdziwienie protestami wędkarzy ,ponieważ PZW zaakceptował projekt bez zastrzeżeń.Panowie z RZGW meli opublikować na swojej stronie w/w protokół i kazali poczekać pare dni a teraz jak zrobił się raban,to nie dość ,że nie ma protokołu to już nawet nie odpowiadają na maile.Ktoś tu łże jak pies a ten protokół wiele by wyjaśnił...Po tym jak Rudnik unikał odpowiedzi odnośnie protokołu na swoim forum,po tym jak sie miotał, lawirował..po tym jak pośpiesznie wykasował cały mój temat wnoszę ,że to PZW dało dupy koncertowo.Jednagże zarządu z dnia na dzień nie zmienimy a sprawa wycinki to palący temat niecierpiący zwłoki ,więc jesli PZW obrało chwilowo dobry kurs to lepiej go zmotywować do działania w sprawie ochrony rzeki.Kiedy wygra sie batalię o wycinkę wtedy przyjdzie czas na walkę z PZW.Ja cały czas ufam ,że kiedyś wypłynie ten protokół i będzie pięknym gwozdziem do trumny PZW Słupsk z Rudnikiem na czele.

Aby próbować w ogóle cokolwiek zmienić należy mieć przynajmniej dwie rzeczy:
1.Poważnego kandydata na stanowisko prezesa,
2.Poparcie wśród delegatów mogące zapewnić sukces
Jak dochodzą mnie słuchy póki co głównym oponentem Pana Prezesa jest działacz przy którym, choć może to zabrzmieć śmiesznie, obecnie nam panujący szef okręgu uchodzić może za postępowego promotora nowoczesnego wędkarstwa. Prezesem okręgu zostaje zazwyczaj działacz ze Słupska, więc skoro prawdą są informacje które posiadam to mogę tylko pogratulować słupskim wędkarzom, że przez tyle lat udało im się skutecznie wyłonić spośród siebie człowieka który byłby poważnym rywalem i alternatywą dla Pana Prezesa. No chyba, że się czepiam i uważacie, że wszystko jest ok tzn. mamy niezwykle wydolnego intelektualnie prezesa, nie bojącego się podejmować trudnych decyzji, mającego wizję rozwoju wędkarstwa, pomysły jak odwrócić fatalną sytuację panującą nad naszymi bezrybnymi rzekami, wiedzącego kiedy należy iść na kompromis a kiedy TRZEBA za wszelką cenę forsować własne stanowisko. Jeżeli tak jest i poza mną oraz niewielką grupką malkontentów, nikt tego inaczej nie postrzega to wówczas serdecznie przepraszam.

Z tym gwoździem do trumny to bym jednak nie przesadzał. Wierni pretorianie Pana Prezesa, jak też broniący go na forach internetowych ,,pożyteczni głupcy” którzy uaktywnili się zwłaszcza jesienią 2007 roku nie z takich rzeczy Pana Prezesa już rozgrzeszali. Pozdrawiam.

Sposób wyłaniania władz PZW jest powszechnie znany. Prezes ZO jest wyłaniany w głosowaniu tajnym spośród delegatów. Musi być spełniony warunek że delegat zgłosi akces do kandydowania na stanowisko prezesa. Podczas ostatniego zjazdu zadeklarowało chęć kandydowania dwóch delegatów i spośród nich został wyłoniony w głosowaniu tajnym obecny prezes ZO PZW. Drugi kandydat otwarcie głosił że jest za dopuszczeniem spławika na wszystkie wody górskie, za zniesieniem wszelkich ograniczeń typu odcinki no kill, odcinki tylko na muchę, obręby ochronne. Proszę się zastanowić czy wybór jakiego dokonali delegaci był dobry dla naszych wód. Zamiast bic się w cudze piersi, można samemu wyłonic lidera, w statucie nie jest napisane, że prezes ma pochodzic ze Słupska. Prezes może być delegatem z Ustki, Łeby, Czarnego, Potęgowa, Włynkówka, Lęborka, Kępic, Sławna i wielu innych kół wchodzących w skład ZO PZW Słupsk. Być może w waszych kołach jest delegat który podejmie się poprowadzenia PZW w nowy lepszy świat, który będzie miał wizję poprawy funkcjonowania PZW, który bedzie miał chęci, odpowiednie predyspozycje, masę wolnego czasu, determinację i bardzo twardą dupę. Pewnie gdzieś taka osoba jest, ale czy nasze wędkarskie społeczeństwo będzie w stanie taką osobe wyłuskać ze swego grona i ją skutecznie "zainstalować" we władzach? To nie jest pytanie do wędkarzy ze Słupska, to pytanie do wędkarzy z okręgu słupskiego, bo tylko takie zaadresowanie pytania jest uczciwe.

Wobec tego cieszmy się z tego co mamy obecnie. Lepiej już było, a w co niektórym wciąż trudno uwierzyć będzie coraz gorzej. Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne niż PZW ze swoją skostniałą strukturą wyłoni światły zarząd i tego Supermena z masą wolnego czasu który stanie na jego czele. Podobnie prawdopodobny jest trafny wybór kompetentnego dyrektora biura okręgu. W zasadzie to oczekujmy już tylko niczego, bo tylko tego w obecnej sytuacji możemy się spodziewać. Po co nam więc takie archaiczno-społeczno-niewydolne PZW zarządzające naszymi wodami i spychające je w dół po równi pochyłej? Pozdrawiam.

"Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego."
— Marek Aureliusz

Zgadzam się, że nie jest to proste ale czy przy obecnym stanie rzeczy jest jakakolwiek nadzieja na poprawę sytuacji? Moim zdaniem ŻADNA. Od lat nie było sezonu z wyraźnym sygnałem poprawy, wręcz przeciwnie - równia pochyła i to o sporym kącie pochylenia.
Nie wiem czy w takim momencie straszenie nawałem pracy, koniecznością posiadania X wolnego czasu itd. jest dobrym i motywującym posunięciem. Poza tym chyba prezes dobiera sobie kogoś do współpracy i w jakiś tam sposób (choćby symboliczny) sprawy do rozwiązania są dzielone.
Inna możliwość - jeśli nie prezes to może, jak pisałem wcześniej, jakąś formę towarzystwa miłośników uruchomić, zarejestrować zbierać datki (bardzo chętnie będę wspomagał) i współdziałać patrząc na ręce PZW, motywować, jakby co kopać w zad - a z czasem przejąć kontrolę jak zajdzie taka potrzeba. W czym problem ??? - tu może należeć dowolna liczba ludzi i na nią dzieli się ważne sprawy.
Jak na to patrzę to zasmuca i dziwi mnie jedna rzecz - brak jakiegokolwiek pomysłu jak wykorzystać ogromny potencjał rzeki. Tu myślenie jest prostackie - nie robić nic, ciągnąć na maksa puki się da, może nie wyjałowi się do cna przed emeryturą, a jak się wyjałowi to ch... w d... Stefce, już nie będzie po co trzymać się stołka.
Do łbów nie przyjdzie myśl, że dobrze utrzymana, rybna rzeka = korzyść dla wszystkich i wszystkiego w okolicy (tej dalszej i bliższej).

W tym Królestwie rządzą poddani, a strach przed utratą tronu nie pozwala na podejmowanie racjonalnych decyzji, nawet takich dla dobra Królestwa, ale równocześnie godzących w oczekiwania wielu poddanych.
Brakuje dobrych decyzji, współpracy, a Król koncentruje swoją energię na złapaniu Robin Hooda z Lęborka z całą jego łajdacką bandą.

Robin Hood zabierał bogatym i rozdawał biednym, pasował by jak ulał do struktur PZW.