Przynęty na pstrąga

Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: Z pamiętnika muszkarza...

Odp:Z pamiętnika muszkarza... 2012/02/15 12:02 #83699

  • fario1969
  • fario1969 Avatar
  • Online
  • Użytkownik
  • Posty: 468
  • Podziękowań: 43
Z okazji Cardinalowych urodzin życzę wyszystkiego najlepszego i Cardinala 554. U mnie dopiero w przyszłym roku (cardinal 44), ale staż z wędką krótszy. Łowię dopiero 37 lat.
Z wyrazami szacunku
Jacek Lurka

muchoswiry.pl/

Odp:Z pamiętnika muszkarza... 2012/02/15 12:23 #83701

  • thymalus
  • thymalus Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 395
  • Podziękowań: 55
Skoro o pierwszych razach mowa.... Spokojnie o "tym" pierwszym razie pisał nie będę bo to raczej nie to forum, a panna płetwy tłuszczowej nie posiadała...
Tym razem będzie o pierwszej wyprawie na pstrągi. Oczywiście teoretycznie przygotowany byłem do niej znakomicie. Z Maniksem i chyba Robertem B. (który niedawno pojawił się znów na forum) spotkaliśmy się na dworcu zachodnim. Cel naszej wyprawy to rzeczka Bystra, o której od bardziej doświadczonych kolegów słyszałem legendy. Jakoś nie potrafię sobie niestety przypomnieć jaki miałem wtedy sprzęt. Jakoś wydaje mi się, że już wtedy byłem posiadaczem starego Ugly Sticka, genialny kijek, którym łowię po dziś dzień. Dziś zakładam do niego 33 ale wtedy na pewno go jeszcze nie miałem. Najbardziej prawdopodobne, że łowiłem wówczas "enerdowskim" Forelle. W każdym razie miałem oczywiście całą masę wirówek "super wir" z warszawskiego Suma. Jakieś samoróbki, troszkę mepsów i velticów które podobnie jak dwie 5 centymetrowe rapalki orginal traktowane były na zasadzie relikwii. Miałem też kilka woblerków produkcji kolegów. Na stacji w Nałęczowie wysiadamy jak jest jeszcze ciemno. Jest ona odległa o około 3 km od miasta. Zrzucamy się na taksówkę i dojeżdżamy w górę od Nałęczowa mniej więcej w okolicach dopływu Czerki. Dodać wypada,że jest luty, trochę śniegu na brzegach. Rzeczka maleńka w porównaniu z...Wisłą czy Narwią na których dotychczas spinningowałem. Po kolejnym rzucie który ląduje to na przeciwnym, to nawet na moim brzegu jestem nieco zirytowany. W końcu jednak powoli udaje mi się "nastawić celownik" i przynęty zaczynają lądować w wodzie. Robert ma o ile pamiętam jakiegoś króciaka, Maniksowi coś wychodzi. A ja d...pa. W czystszych miejscach zakładam rapalkę, którą puszczam z prądem. Niestety nic nie udaje się na nią skusić. Godzinka, dwie, ręce marzną, przelotki zamarzają, a ja bez kontaktu z rybą. Puszczam woblerka samoróbkę pod przegradzający wodę pień drzewa. Trzymam go w nurcie chwilę i czuję delikatne puknięcie. Nie wiem czy to branie, czy może coś spływającego rzeką stuknęło. Zmieniam na wirówkę. O dziwo udaje mi się dość celnie ją położyć, spływa w poprzek nurtu, a prąd wpycha ją pod pień. I czuję pulsujący ciężar na końcu wędki. Rybka nie ma 30 cm ale ja jestem szczęśliwy. Niestety nie ma chłopaków w okolicy żeby zrobili mi zdjęcie. Odczepiam ją drżącymi rękami, dostaje buziaka i wraca do wody. Od razu robi mi się ciepło, ręce przestają marznąć, a świat wokół robi się jakiś taki inny, fajniejszy. Po kilkuset metrach bliźniacza miejscówka. Znów wirówka niknie pod kłodą i znów branie. Po krótkiej walce trzymam w rękach 32 cm nakrapianego szczęścia. Rybka wraca do wody. Jestem szczęśliwy.
Potem na Bystrej łowiłem wielokrotnie i znacznie większe ryby. Mam ogromny szacunek dla ludzi z Lublina, którzy opiekują się swoimi wodami. W końcu znów muszę stanąć nad brzegiem Bystrej w której wstyd się przyznać ale nie łowiłem już ze 20 lat.

Odp:Z pamiętnika muszkarza... 2012/02/15 12:24 #83702

  • thymalus
  • thymalus Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 395
  • Podziękowań: 55
fario1969 napisał:
Z okazji Cardinalowych urodzin życzę wyszystkiego najlepszego i Cardinala 554. U mnie dopiero w przyszłym roku (cardinal 44), ale staż z wędką krótszy. Łowię dopiero 37 lat.

Dzięki serdeczne.
Była też seria Cardinali 854 :). Miałem, poszedłem nad wodę i sprzedałem, bo w tym kołowrotku wszystko działało w drugą stronę.
A tak mniej poważnie, to w końcu i tak przyjdzie taki dzień, że kartę wędkarską trzeba będzie zacząć wykupować u św Piotra. Dlatego już teraz staram się zdobywać najpotrzebniejsze informacje np. czy pióra ze skrzydeł anioła nadają się do robienia skrzydełek w jętkach. Czy włosie z końcówki ogona diabełka można wykorzystać do robienia streamerków włosianek. A najbardziej mnie nurtuje czy w niebie działa PZW. Bo jak działa to znów k...wa sobie nie połowię.
Ostatnio zmieniany: 2012/02/15 12:41 przez thymalus.

Odp: Z pamiętnika muszkarza... 2012/02/15 13:05 #83703

  • trotka
  • trotka Avatar
  • Online
  • Użytkownik
  • Posty: 148
  • Podziękowań: 12
Ciekawe jak z anioła będziesz skubał CDC. Muszę to zobaczyć.

Odp:Z pamiętnika muszkarza... 2012/02/15 13:05 #83704

  • thymalus
  • thymalus Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 395
  • Podziękowań: 55
Nieco wspomniałem już o nimfce. Nie trzymając się jednak chronologii... Na nimfkę uparli się nauczyć łowić przyjaciele z Bielska. Wojtek załapał o co chodzi niezwykle szybko. Tomek zaś nie wiedzieć czemu miał z tym koszmarne problemy. Chłopina twardy, jeden z lepszych alpinistów w tym kraju, a nad Dobrzycą po kolejnym dniu bez ryby wracał całkowicie zdołowany. Tym bardziej, że widział ryby jakie na jego oczach wyciągaliśmy. W końcu mówimy tak być nie może. Dostał Wojtka wędkę, bo może jego coś nie tak. Dostał te same żyłki, tak samo zbudowany zestaw i te same nimfy, które dyndały na naszych haczykach. Idziemy Dobrzycą w dół od Wiesiółki, zaczynając łowić poniżej "podkowy". Bankowe miejsce, Tomek wchodzi pierwszy. Prowadzi zestaw raz, drugi, dziesiąty, pięćdziesiąty. No nie bierze. Po nim wchodzi Wojtek, od niechcenia rzuca swoje nimfy, branie i widać że niezła rybka. Lipień około 40 cm wraca do wody. Tłumaczymy Tomkowi, żeby się nie zniechęcał bo to przypadek. Miejscówka, którą nazywamy "kamień" znów Tomek obławia ją jako pierwszy. Patrząc z boku robi wszystko ok. Rzut, sprowadzenie much, prowadzenie wydaje się że ok. Ryb nie ma. Wchodzę ja, w trzech przepuszczeniach dwa lipienie. Po mnie Wojtek doławia jeszcze jednego. "Świerczek" Tomek na "zero" my po jednym. "Pieńki" ten sam efekt, Tomek zero my po dwa. "Krowy" znów wyjmujemy lipionki. W końcu dochodzimy do "pompy". Widać, że psycha całkowicie chłopinie siadła. Tłumaczymy, że tu na bank stoją lipienie. Macha z piętnaście minut bez efektu. Wchodzi Wojtek, Tomek zaś siedzi na kamieniu i pali papierosa. Wojtek wyjmuje lipienia. Udaje nam się namówić Tomka, żeby jeszcze raz spróbował. Znów czesze miejscówkę przez kilka minut bez najmniejszego brania. Wchodzi Wojtek i za bodaj drugim przepuszczeniem ma kolejnego czterdziestaczka. Potem jeszcze jednego. Namawiamy żeby jeszcze spróbował ale już nie daje się przekonać tłumacząc, że trzy lipienie z dołka to już kolejny nie weźmie. Wchodzę ja i na jego oczach wyciągam jeszcze jednego. Wracając do samochodu słyszymy jak mruczy pod nosem: pi...dolony świerczek, j...bany kamiuszczyk, obs..ana pompa. Fakt, że po czymś takim może siąść psycha całkowicie.

Odp: Z pamiętnika muszkarza... 2012/02/15 13:08 #83705

  • thymalus
  • thymalus Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 395
  • Podziękowań: 55
trotka napisał:
Ciekawe jak z anioła będziesz skubał CDC. Muszę to zobaczyć.

Przeca CDC to "kacza dupka", a nie "anielska dupka". Ale jak się trafi jakaś niezła anielica to można spróbować coś niecoś poskubać. Nada się nie nada ale jaka radocha w skubaniu :)

Odp: Z pamiętnika muszkarza... 2012/02/15 13:23 #83706

  • fario1969
  • fario1969 Avatar
  • Online
  • Użytkownik
  • Posty: 468
  • Podziękowań: 43
Wydaje mi się, że "aniołowe" będą podobne do szlappen, więc niezłe do łososiowych. :woohoo:
Z wyrazami szacunku
Jacek Lurka

muchoswiry.pl/

Odp: Z pamiętnika muszkarza... 2012/02/15 13:39 #83708

  • trotka
  • trotka Avatar
  • Online
  • Użytkownik
  • Posty: 148
  • Podziękowań: 12
Mój pierwszy raz na Bystrej, i w ogóle nad rzeką pstrągową wyglądał tak: Niejaki Thymaluss razem z Maniksem wywieźli mnie w lutym do Nałęczowa, zaprowadzili na most i kazali łowić. Jakieś 50 m poniżej mostu na płytkim odcinku koło lezącej w wodzie gałęzi zobaczyłem ruch w wodzie. Zbliżyłem się na kilka kilkanaście metrów, schowałem za drzewem. W momencie gdy tylko wychyliłem głowę zza pnia, w wodzie się zagotowało i pstrąg dał drapaka. Pomyślałem: Jak do k..y nędzy je podchodzić, nie mówiąc już o rzutach? Dopiero później się okazało że to był jakiś strasznie nerwowy egzemplarz, ale pamiętam tą scenę jak dzisiaj, chociaż to dobre 25 lat temu było.

Odp: Z pamiętnika muszkarza... 2012/02/15 13:54 #83711

  • thymalus
  • thymalus Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 395
  • Podziękowań: 55
Pamiętam, że lekko byłeś zniesmaczony ostrożnością tych rybek... Ale nie każde tak miały... Na Bystrej pamiętam jednego potoczka, który wychodził mi do woblera i błystki dokładnie 27 razy bo policzyłem. I nawet raz nie puknął w żadną przynętę... Pod koniec już nawet specjalnie się nie kryłem. Rzucałem nowego wobka czy blaszkę, a on przewalał się w jej pobliżu. Rozbrajająca jest bezsilność w takich momentach.

Odp: Z pamiętnika muszkarza... 2012/02/15 14:02 #83712

  • trotka
  • trotka Avatar
  • Online
  • Użytkownik
  • Posty: 148
  • Podziękowań: 12
Tak bywało. Ale Bystra to kawał wody, byli specjaliści co na Czerce łowili lorbasy, stojąc nad nią okrakiem. Było kiedyś takie określenie na mały ciurek : "dopływ Czerki" i wszystko było jasne
Moderatorzy: Tarkowski
Time to create page: 0.145 seconds