TEMAT: Na muchę w mikrostrumieniu

wizio napisał:
Zdjęcia bardzo mi przypominają takie dwie rzeczki na Dolnym Śląsku. Kiedyś trzeba było na jednej z nich meldować swoją obecność straży granicznej. Łowiłem i łowię w nich i potoczki i lipki. I na spina (głównie potoki) i na muchę (tu pół na pół pstrążki i lipienie).

A jak to jest z ciurkami, których nazw nie znamy (nie są podpisane na żadnej mapie)? Czy mogą nas czekać nieprzyjemności z racji łowienia na nich?

W niektórych okręgach, w "dezinformatorach" o wodach pstrąga i lipienia, są zapisy o zakazie połowu w dopływach głównych cieków wyszczególnionych w informatorze. Np. w okręgu Wałbrzych, na samym końcu jest taka informacja Okręg Wałbrzych

a niektóre moga byc wodami prywatnymi(chyba decyduje "szerokosć do 1.5m przy ujściu"........uważaj na chłopa z widłami

boro napisał:
E chyba płynące to Skarb Państwa no i ewentualny dzierżawca..... ale fakt na chłopa z widłami zawsze trzeba uważać

hornetjm napisał:
Nie ma śmiechu.
Są takie wody właściewie "rowy melioracyjne" i w nich pływają kropki, które są uznawane za prywatne, na całym odcinku, na jakim rów przylega do posesji takiego właściciela wideł lub siekiery.

Kurczę chciałbym być właścicielem takiego rowu.

ja też chciałbym być właścicielem "takiego rowu" ale że już zapewne tego nie zrealizujęto podziele się pomysłem z Wami. Trzeba kupić 1 lub ze 2ha nieużytku(najlepiej podmokły).dookoła ziemi przekopać fosę szer 3m gł.1m. na brzegach postawić 2-3 wiatraki z turbinami (wiatr wieje-turbiny wymuszaja ruch wody), potem tylko zarybić i łowić PRYWATNE ŁOWISKO !!!!
jak któryś zrealizuje niech zaprosi na łowienie (może być bez zabijania)

Już łatwiej wygrać przetarg na jakąś rzekę tak jak zrobił to Maciej Wilk.
A jak to jest można zostać właścicielem jakiegoś bardzo małego dopływu?

boro napisał:
Chyba się trochę zapędziłeś.
Jeżeli już jakimś cudem wjedziesz na teren podmokły sprzętem i wykopiesz metr rowu to już z niego nie wyjedziesz. Wykopanie takiego rowu wiąże się również z jego osuszeniem, a to na pewno zachwieje panujący, na tym terenie, ekosystem. Jak się już jakimś cudem uporasz z tymi sprawami, postawienie jednego wiatraka kosztuje około bańkę, a gdzie jeszcze licencje, pozwolenia, umowy przyłączy, buzery bajery... utoniesz razem z koparką.