Przynęty na pstrąga

Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: Cierpliwie czekam i uśmiecham się pod nosem...

Cierpliwie czekam i uśmiecham się pod nosem... 2010/04/04 13:41 #38281

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Cierpliwie czekam i uśmiecham się pod nosem...

Krzysztof Dmyszewicz, 04 kwietnia 2010 r.,



Story to tell...

Przypominając sobie liczne internetowe dyskusje na wędkarskich forach, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że poglądy wielu ludzi w przeciągu ostatnich dwóch lat powoli ewoluują. Wielu ludzi, którzy wczoraj prowadziło internetowe boje, dziś już mówią w wielu tamatach nieco innym głosem. Mnie osobiście to cieszy, aczkolwiek tempo przyswajania pewnych trudnych do przeskoczenia "praw przyrody" jest u wielu ludzi dla mnie irytujące. Patrząc na te przemiany postaw i poglądów przyjąłem postawę już zupełnie bezstresową, jestem bowiem więcej niż pewny, że moje pisanie o funkcjonowaniu łowisk w nieodpowiednim czasie przysporzy mi tylko wrogów i nic poza tym. Życie samo naprostuje w bardzo brutalny sposób pewne przestarzałe poglądy na temat funkcjonowania łowisk zakorzenione w Polsce. Tu i ówdzie wykruszają się wierni fani tego starego systemu, gdyż kolejna woda okazuje się bezrybna. Mnie bezrybie wcale nie cieszy, jednak nie widzę innej motywacji do zmiany podejścia wielu wędkarzy. Maleje liczba wierzących w to, że polegając na SSR można ochronić ryby przed kłusownictwem. Po co mam o tym pisać, rzeczywistość sama podważa każdego dnia krople potu wylane na walkę z wiatrakami w sposób z definicji skazany na niepowodzenie. I każdego dnia wraz z kolejnym strumieniem wyczyszczonym przez elektryków, wiara w społeczną pracę członków maleje. Coraz więcej ludzi rozumie... a mnie rozwesela tylko fakt, że nie muszę specjalnie się wysilać, gdyż życie samo wyjaśni zainteresowanym, że błądzili - w dobrej wierze, ale błądzili.



Powołani do ochrony rzek

Społeczna straż rybacka pomimo braku pełnej dyspozycyjności strażników, ma jedną niewątpliwą zaletę. Działanie w SSR wyrabia u wędkarza zdrowe nawyki reagowania na nieprawidłowości napotkane nad naszymi wodami. De facto dla mnie SSR nie jest i nie może być gwarantem ochrony łowisk, jednakże jego walor edukacyjny jest niezaprzeczalny. W sumie rzeki powinny być chronione przez profesjonalną ochronę, natomiast każdy wędkarz powinien być co najmniej tak samo wrażliwy na nieprawidłowości jak społeczny strażnik rybacki. Wędkarz toi wspaniała nadrzeczna kamera, wyposarzona najczęściej w telefon komórkowy. Wystarczą dobre nawyki i jak największa ilość osób która potrafi odpowiednio zareagować. W tym sensie każdy wędkarz powołany jest do ochrony łowisk. Natomiast w sensie wykonawczym, uważam, że kłusowników powinni chwytać, obezwładniać, powalać na ziemię itd. wyłącznie strażnicy zawodowi z odpowiednim wyposarzeniem, przeszkoleniem i uprawnieniami.



Smutny przykład Reczycy

Czytelnikom Forsa należy się wiedza o ochronie tarła troci nie tylko z ust tych, którzy chwalą się publicznie sukcesami społecznej działalności, ale również z ust tych, dla których społeczna działalność w tym zakresie nie jest nawet półśrodkiem do osiągnięcia celu. Być może nie będziecie mieli okazji przeczytać o tym w Wędkarskim Świecie ani na forach internetowych, więc opowiem Wam historię która wydarzyła się podczas ochrony tarła troci na Reczycy w dorzeczu Iny. Otóż rzeka ta podobnie jak Wiśniówka w Goleniowie jest tarliskiem troci, które jesienią 2009 roku było chronione nakładami finansowymi i czasowymi strażników społecznych oraz ochotników. Byłem jednym z takich ochotników, chociaż generalnie troci nie łowię, fakt jednak, że szkoda tych ryb pozostawić kłusownikom. Reczyca była pilnowana bardzo sumiennie i na zmiany. Pamiętam jak raz w terenie spędziłem sam co najmniej kilkanaście godzin, zmieniając kolegów którzy kilkadziesiąt razy więcej niż ja upuszczali sobie krew przy pilnowaniu ryb wcześniej i później. Cały ten wysiłek wielu ludzi został w dużej mierze zmarnowany, ponieważ w pewnym oczku czasowym gdy nie było żadnego społecznego strażnika nad wodą kłusownicy wyczyścili rzekę. I to jest właśnie to. Nie można bowiem porównać dyspozycyjności niektórych bezrobotnych mieszkańców pobliskiej wsi z dyspozycyjnością strażników SSR którzy mają pracę, żony, dzieci i domy do utrzymania. Tym niemniej chętnie spotkam się z chłopakami nad Reczycą za rok. Nie dlatego, że wierzę w skuteczność społecznych działań, ale dlatego, że na tarle troci jest po prostu fajnie. Ludzie znajdują wtedy karkołomnie czas na wypady, na które nie pozwalają sobie podczas całego roku. Tylko podczas tarła troci można spędzić kilka miłych chwil przy ognisku kilka razy w miesiącu. Miłe spotkanie towarzyskie, podziwianie ryb i ochrona - ale wsparcie profesjonalnych służb jest dla SSR koniecznością i o tym nie można zapominać. Innymi słowy mając nawet kilkunastu strażników na Reczycę, nie można spocząć na laurach i zapominać o usilnym parciu na zmiany prawne i systemowe, tak aby strażnika SSR na tarlisku zmienili strażnicy zawodowi - wszystkomi jedno czy będą to strażnicy PZW, PSR, policja czy straż miejska albo wojsko. Nie ważne. Społecznika musi zmieniać zawodowiec, nie ma siły. Z drugiej strony gdyby do TPRIiG zgłoisiło chęc więcej chętnych wędkarzy do ochrony, Reczyca byłaby uratowana. Pomyślcie o tym koledzy, którzy lubicie tylko łowić i pytać "gdzie jechać na trotkę?".



"Nie" dla jednego dobrego łowiska

Większość pstrągarzy na Pomorzu Zachodnim, podobnie jak to jest w innych regionach Polski, lubi jeździć to tu, to tam. Propozycje w stylu "chodźcie zrobimy sobie zajebiste łowisko pstrągowe" są w tym środowisku odbierane z niezrozumieniem i niechęcią. Największym argumentem jest wędkarska nuda. Większość powiada, że będąc przywiązanym do jednej rzeki wręcz porzygaliby się z nudów. Tymczasem podobnie i w tym zakresie życie samo prostuje te postawy, ponieważ coraz więcej naszych rzeczek odwiedził już "Dr Volt i Prof. Amper". Niestety z profesorem Amperem jest tak, że potrzebuje on dużego obłożenia do ochrony rzeki, bo wystarczy że pojawi się raz i rzeczka jest czyściutka. Samo H2O - nic więcej. Wierzę, że nuda łowienia w jednym rybnym łowisku jest mimo wszystko ciekawsza niż nuda odwiedzenia 30 pstrągowych łowisk, które kiedyś miały w sobie ryby. Czekam cierpliwie, aż kolejni pstrągarze na Pomorzu Zachodnim coś zrozumieją, zrozumieją co jest dla nich bardziej nudne.


Sytuacja dojrzeje sama

Coraz gorsza sytuacja łowisk pstrągowych na Pomorzu Zachodnim powoduje i będzie powodować różnorakie efekty. A to ktoś pojedzie na ryby do Szwecji, a to do Irlandii, a to na OS Sanu... Ale koniec końców, przyjdzie czas, gdy ludzie sami będą już tak zdeterminowani, aby mieć rybną wodę na miejscu. Kiedy to nastąpi? Czas ten jest nieznany, ale koreluje się z pewnym wydarzeniem które powoli nadchodzi. Otóż podobnie jak nikt nie kupuje jabłek na bazarze jeżeli ma swoją jabłonkę, podobnie wędkarz który ma "tajny" matecznik potokowca z rybami 50+ ani będzie myślał o łowiskach patronackich czy OS-ach. Jabłka na bazarze kupuje się wtedy gdy naszą jabłonkę na ogrodzie szlag trafi. I taki czas w odniesieniu do coraz większej ilości łowisk Pomorza Zachodniego nadchodzi. Ludzie zechcą zbudować swój sad, gdy uschną im niemal wszystkie jabłonki. Tak to niestety jest. I nie jest moją winą - tu kieruję słowa do Tomka Kwietnia, który publiczmie mi zarzucił przynależnośc do kultury azjatyckiej - nie jest Tomku moją winą, że destrukcja prowadzi do refleksji i zmian. Tak to jest z tymi jabłkami - kupuje się je wtedy gdy ich człowiek nie ma.



Cierpliwie czekam i uśmiecham się pod nosem...

W odniesieniu do tych i wielu innych tematów spornych przyjąłem już postawę bierną. Obseruje sobie tylko z cichą satysfakcją zmiany tonu w jakim ludzie piszą teraz w stosunku do tego co pisali wcześniej. Ale Dmychu się nie musi z nikim szarpać. Dmychu spokojnie przeczeka i będzie rozmawiał z kolegami, którzy dojdą już do pewnych wniosków... Dziś na rozmowy jeszcze za wcześnie, jeszcze trzeba poczekać, aż kilkudziesięciu pstrągarzy z Pomorza Zachodniego przeżyje załamkę i rozczarowanie. Wtedy będzie o wiele większe zrozumienie, a może nawet wspólny browar i fajne łowisko? Nie mogę się doczekać tych płani pełnych oczkująych pstrągów i lipieni...

"Czekaj na wiatr, zjawi się sam..."


Z wyrazami szacunku i sympatii wobec wszystkich tych, którzy uważali mnie za wroga:)
Krzysiek
Ostatnio zmieniany: 2010/04/04 13:48 przez dmychu.

Odp:Cierpliwie czekam i uśmiecham się pod nosem... 2010/04/05 00:23 #38322

  • Bielas
  • Bielas Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • pożeracz pstrągów
  • Posty: 633
  • Podziękowań: 24
Cześć Dmychu! Lubię czytać Twoje teksty,chociaż wiele wywodów jest trudnych i strasznie filozoficznych !Ale zgadzam się z wieloma Twoimi dywagacjami na temat naszych wód pstrągowych! Może tak być ,że za kilka lat nie będzie już co łowić w naszych kochanych i tajnych rzeczkach ! I co wtedy?pstrągolipień? Też mam "dusze rewolucjonisty"i chciałbym zmienić wiele rzeczy w tym przez wielu "kochanym pzw"-ale myśle że w większości spraw jesteśmy "DON KISZOTAMI"-bo wystarczy zobaczyć polską politykę i naszą władzę-to..................................masakra!!!

Odp:Cierpliwie czekam i uśmiecham się pod nosem... 2010/04/05 01:04 #38325

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Przemo,
No właśnie czytałem Twoje doniesienia, że na Ilance kiepa... smutne. Jeszcze test prawdy będzie na jętce, ale nie spodziewam się rewelacji.

Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek

Odp:Cierpliwie czekam i uśmiecham się pod nosem... 2010/04/05 17:51 #38361

  • explosiv
  • explosiv Avatar
mniej pstragow i lipieni to wynik selektywnych odlolow wedkarskich-trzyma wymiar to w beret-ponizej 50cm wypuszczam pstragi i trocie i wszystkie lipnie jakie sie wieszaja-najwieszky wypuszczony potoczek mial 47cm i teraz pewnie ma wiecej...o ile jeszcze plywa:laugh:

Odp:Cierpliwie czekam i uśmiecham się pod nosem... 2010/04/06 09:51 #38406

  • mack
  • mack Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 59
  • Podziękowań: 2
Sad but true, Dmychu, niestety. Czasy romantycznej partyzantki i wyszukiwania "dziewiczych" zapomnianych siurków bezpowrotnie przemineły... Teraz nawet jak ktoś wygra w totka i trafi na kawałek rybnego strumyka to najczęściej jest to efekt czyjejś inicjatywy w formie partyzantki zarybieniowej. Rybki tam pływaja dopóki mieszkańczy okolicznych wiosek nie zobaczą dziwnie ubranych gości nad brzegami "ich" rzeczki i nie sprawdzą czego oni tam szukają. Albo grono znajomych Królika rozszerzy sie o osoby co to ryby wypuszczaja tylko na forum w internecie..
Ja juz ten etap mam z głowy, zrobiłem to samo co z jeżdżeniem na nartach: po co telepać się co w/e po dziurawych drogach by kilka godzin pojeżdzić (a raczej postać w kolejkach do wyciągów i troche pojeździć) po nieprzygotowanych trasach, jak mozna zamiast tego pojechać raz w roku do Austrii lub Włoch na tydzień i wyszaleć sie do woli. Tak samo z wędkarstwem - kupuję se roczną licencję na Wisłę i raz do roku jeżdżę na wyprawę z dala od naszego pieknego kraju. I czekam... Czekam na kolejne dobrze zagospodarowane łowiska w Polsce gdzie za uczciwą cenę dostanę rybną wodę. A jak nie dostane to więcej tam licencji nie kupie. Niewidzialna ręka rynku wcześniej czy później to uczyni..

Odp:Cierpliwie czekam i uśmiecham się pod nosem... 2010/04/06 10:39 #38407

  • bartek19176
  • bartek19176 Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 192
  • Podziękowań: 8
A według mnie trzeba wziąć sprawy we własne ręce. A nie czekać aż ktoś zrobi to za nas. Przykładem jest tu Ina. Niegdyś rzeka dla "spławikowców", o lekkim zabarwieniu rzeki trociowej, Natomiast dziś, gdy są ludzie z charyzmą. Ludzie budujący tarliska, opiekujący się nimi i pilnujący tej wspaniałej rzeki są efekty. Są to osoby wchodzące w struktury TPRIG, którzy wiedzą, że ciężka praca przynosi efekty. Angażują w to całe rodziny i dzięki temu otwarcie sezonu było jednym z lepszych w Polsce, jak nie najlepszym. Ukłony w ich stronę
Ostatnio zmieniany: 2010/04/06 15:53 przez bartek19176.
Moderatorzy: Ediit, Tarkowski
Time to create page: 0.081 seconds